Witam wszystkich odwiedzających moje Zabawy z nitką, i piękne dziewczęta i nadobne panie, szacowne starsze panie, a i panów jeśli tacy tu zaglądną.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Dziadek do orzechów





Chociaż  bajka o dziadku do orzechów - ta prawdziwa - jest bardzo długa, ja opowiem ja w wersji skróconej.





Książę zamieniony przez Króla Myszy w dziadka do orzechów dostał się Klarze jako prezent gwiazdkowy. Klara bardzo polubiła dziadka do orzechów , choć był brzydki. I gdy wszyscy usnęli, Klarze przyśniło się, że tańczy z dziadkiem do orzechów.


Kiedy taniec się skończył, dziadek do orzechów znowu był księciem.
Ale wtedy nie było czym rozłupywać twardych skorupek orzechów i wiewiórka Basia a może Klara musiała sama sobie poradzić z orzechami.








poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Mała syrenka

Coraz trudniej mi tworzyć do wyzwania bajkowego, bowiem zaczęło sie wycieczkowe szaleństwo i mam dużo pracy. A kiedy wracam do domu jestem już bardzo zmęczona.

Ale czas na bajkę, trochę inną niż opowieśc o wesołej, psotnej syrence, córce Króla Mórz.

Bardzo dawno temu, żyły dwie siostry syrenki. Pewnego razu, w swoich morskich wędrówkach dopłynęły do cieśniny, która oddzielała od oceanu nieznane morze. Był to Bałtyk. Siostrzyczki wpłynęły na wody  Bałtyku i bardzo się im tu spodobało. Jedną zachwyciły zielone wyspy w cieśninie  i kiedy znalazła wygodną skałę usiadła i została. Z czasem wyrosło w cieśninie wspaniałe miasto Kopenhaga, a syrenka dalej siedzi na skale i przypatruje się ludziom , którzy tam żyją.


Druga siostra, była bardziej ciekawska i odważna i popłynęła dalej. Kiedy dopłynęła do ujścia szerokiej rzeki, postanowiła sprawdzić jacy ludzie mieszkają nad jej brzegami. Wpłynęła do Wisły. Podziwiała łagodne wzniesienia, szerokie przestrzenie łąk i odwieczną puszczę. Tak dopłynęła do miejsca, gdzie mieszkali spokojni, pracowici ludzie. A że, ci ludzie musieli czasem walczyć o swoje miasto, to syrenka uzbroiła się w tarczę i miecz i na zawsze już została w Warszawie.




O tych syrenkach szumią nam muszle , które zbieramy  nad morzem w wakacje i przechowujemy potem bardzo długo w babcinych pudełkach.....


czwartek, 18 kwietnia 2013

Spacer w słońcu

Postanowiłam trochę poleniuchować. Odłożyć odpisywanie na listy, prace domowe, naukę i moje robótki. Wsiadłam w tramwaj i pojechałam na spacer.
Spacerowałam po takim miejscu;



Czy uwierzycie że jest to centrum Krakowa? Rzeczka Wilga płynąca głebokim jarem a wpadajaca do Wisły pod Skałką. I nie jest to wykadrowane zdjęcie, naprawdę zakątek nie do końca tknięty ręką człowieka.
Trawa jeszcze nie jest soczyście zielona,

i kwiatków też niewiele znalazłam, trochę żółciło sie od podbiału


 i gdzie niegdzie można znaleźć wiosnówkę

 A tę szeroką przestrzeń można odnależć pomiędzy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, a

miejscem do którego prowadzi ten drogowskaz.




środa, 10 kwietnia 2013

Śpiąca królewna

Kiedy królewna ukłuła się w paluszek wrzecionem  i usnęła na całe  sto lat, ochmistrzyni dworu - ale tak naprawdę to nie była zwyczajna ochmistrzyni, tylko dobra wróżka, ułożyła królewnę do snu na dwóch czarodziejskich poduszkach.
Na jednej - niebieskiej królewna spała w  nieparzyste miesiące roku,


a na czerwonej w parzyste miesiące.

Gdy królewna spała na czarodziejskich poduszkach, haftowane kwiaty rozkosznie pachniały, a haftowane ptaszki cichutko ćwierkały do uszka królewny o tym, że kiedyś zjawi się królewicz i obudzi ją  ze stuletniego snu pocałunkiem.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

W międzyczasie..

W tak zwanym miedzyczasie, biorąc przykład z Wioli, zrobiłam trochę porządków i udało mi się dokończyć kilka drobiazgów.
Praktyczną kołderkę dla malucha wraz z podusią zszytą z resztek.

Kołderka jest z praktycznej flanelki z wszytą ocieplinką. Jest milusia i lekka.
Kolor zielony - taki wiosenny, a miśki na podusi otwierają jedno oko - to pewnie będzie wiosna.


I dla siebie mała kosmetyczkę z filcu. Z filcem dopiero sie zaprzyjaźniam, więc są to tylko proste wzory.
Kosmetyczka ma wszyty zamek i wewnętrzną kieszonkę w kolorze pomarańczy, tak jak kwiatek na zewnątrz. Dla mnie najważniejsza jest jej długość - mój ulubiony grzebień nie będzie mi wystawał poza kosmetyczkę.


Calineczka

W rodzinie Jeży bardzo długo oczekiwano na maleństwo .Kiedy urodziła się córeczka, była maleńka, maciupeńka, mniejsza jak paluszek. Nazwano ją Calineczką. Mama Jeżowa uszyła kołderkę z płatków koniczyny, poduszeczkę z białych kwiatków zawilców i ułożyła swoją Calineczkę, w własnie co rozkwitłym  pąku różowego tulipana. Calineczka smacznie spała uśmiechając sie przez sen, a biedroneczka śpiewała jej cichuteńko kołysanki.

Kiedy Pani Jeżowa pilnowała Calineczki i zajmowała się domowymi pracami - jak to wszystkie mamy, Tata Jeż powędrował na leśną polanę. Poszedł na leśną pocztę wysłać zaproszenia do przyjaciól na wielkie przyjęcie z okazji urodzin Calineczki.


Hafciki wszyte sa w koszyczki na pieczywo do śniadania. Po rozwiązaniu kokardek mogą służyć jako serwetka lub podkładka np. pod czajniczek z herbatą.




niedziela, 7 kwietnia 2013

O poranku

Przyczynek do potyczek krakowsko-warszawskich.

Nie od dziś wiadomo, że krakusy z warszawiakami nie bardzo mają po drodze. Oczywiście te wszystkie prztyczki i przycinki trzeba brać z lekkim przymrużeniem oka. My krakusy i tak uważamy, że jesteśmy górą.
W końcu oficjalnie nazwa naszego miasta brzmi:

Królewskie, Stołeczne Miasto Kraków.
 I już.



Niedziela 6.45 rano czekam na tramwaj.
 Jednym okiem śpię.
 Wokól mnie tacy sami śpiący ludkowie, nawet kundel sennie podnosi nogę i obsikuje krzaczek na skwerku.
W ten senny obrazek wbiega gość, z rozwianym płaszczem i włosem, podbiega do kiosku i staje.
Kiosk zamknięty.
Jestem najbliżej, więc pyta mnie o której otworzą?
Sennie odpowiadam - około ósmej.
Gość głośno cedząc słowa- w  t a k i m  Krakowie nie można kupić gazety. U  m n i e w Warszawie już o piątej mam gazetę.
Budzę drugie oko, i grzecznie odpowiadam gościowi;
to se Pan skocz do Warszawy po gazetkę.

W ten sposób dodałam jeszcze jeden epizod potyczek krakowsko-warszawskich.