Witam wszystkich odwiedzających moje Zabawy z nitką, i piękne dziewczęta i nadobne panie, szacowne starsze panie, a i panów jeśli tacy tu zaglądną.

wtorek, 21 lutego 2012

Frendzel.

Tu w tym miejscu Panie polonistki wykażą mi błąd, albowiem według słownika języka polskiego ;
Frędzel, zwykle w liczbie mnogiej to luźno zwisające nitki lub sznureczki będące ozdobnymi zakończeniami brzegów serwet, chustek, firanek.

Jeśli ktoś spodziewa się, że wtym  miejscu opiszę jakąś nową, ciekawą metodę na robienie frędzli, to niestety muszę taką osobę rozczarować.
 Opowiem o Frendzlu bajkę.
Pewnego pażdziernikowego, wietrznego ale słonecznego dnia zadzwonił telefon. Po któtkiej rozmowie, włożyłam buty i płaszcz. Do kieszeni płaszcza włożyłam trochę drobnych, bilet na tramwaj, dowód osobisty i telefon( tak mi się zdawało, że go włożyłam). Zabrałam specjalną torbę w rękę i ruszyłam. Wtedy, kiedy bardzo się spieszymy, jakieś złe moce sprzysięgają się aby nam przeszkodzić. Tramwaj nie jechał. Przebiegłam przez światła na skrzyżowaniu i pojechałam inną linią. Z tego tramwaju trzeba jeszcze iść kawałek pieszo.
Teraz spostrzegłam, że nie mam telefonu i nie mogę powiadomić Ważnych Osób, że jestem w drodze i się spóźnię. Dzwon na wieży wydzwonił godzinę czwartą. Jeszcze jedna ulica i może zdążę. Biegnę ulicą , potem podwórze, schody i jestem. Podpisuję jakieś papierki i dostaję wielką klatkę i zwierzę. Zwierzę pakuję w specjalną torbę i do drugiej ręki zabieram klatkę. Teraz spokojnie mogę wracać do domu. Z wielką klatką do tramwaju raczej nie wsiądę, więc czeka mnie spacer. Już nie jest mi chłodno. Idę wolno z pustą , wielką klatką i podskakująca specjalną torbą, budząc zaciekawienie lub zdziwienie spacerowiczów. W ten sposób zwierzę trafiło do naszego domu.
Długo nie miało imienia. Aż pewnego razu uciekło z klatki i samo sobie znalazło imię. Przedstawiam wszystkim;

FRENDZLA;
Narzuta ma frędzle i jednego Frendzla.
W słowniku można dalej wyczytać, ze Frendzel w slangu młodzieżowym  znaczy kumpel, przyjaciel, zioom. Przyjażnić się - to frendzlować. A więc mój przyjaciel jest wciąż ze mną.
Frendzel - wspaniała świnka morska.

Śliniaczki ciąg dalszy....



Skończyłam śliniaczki. uszyte są z mięciutkiej flanelki, a obszycie jest wykonane z płócienka. Całość, łącznie z haftem można nawet wygotować, co jest ważne, bo przecież nasi milusińscy jedzą buzią, łapkami, ubrankiem.

Zapinane są na rzepy.



 
Śliniaczek w kaczuszki ma zapięcie na ramionku, a w słonie  z tyłu.

Usprawiedliwienie

Przepraszam tych wszystkich, którzy zaglądali do bloga, a tu nic się nie działo. Wynikło to, z tej najważniejszej przyczyny, że babcie jak to babcie mają czas tylko dla wnuków. To po pierwsze. Po drugie i trzecie - to lenistwo i mrozy. Człowiek w taką mrożną pogodę, to tylko jak pisze poeta "leżałby i spał." Tak nie do końca.
Bo mrożna pogoda spowodowała, że przy ciepłym piecu i ciepłej herbacie udało mi się skończyć kilka robótek i spróbuję je pokazać.

Przyleciały bociany....






Przyleciały bociany, ale nie te zwiastujące wiosnę, i w zasadzie tylko jeden bocian.
Bardzo utrudzony bocian, a wyglądał on tak;



 

W ten znany od początku świata sposób, powiększyła się nam rodzina, a ja mogę z dumą ogłosić, że zostałam B A B C I Ą.



 Grześ, Grzegorz, Gregor, Gregory, i jak tam to brzmi w różnych językach urodził się jak widać 19 stycznia, miał 57 cm wzrostu i 3580 g wagi. Chłopak na schwał.