Witam wszystkich odwiedzających moje Zabawy z nitką, i piękne dziewczęta i nadobne panie, szacowne starsze panie, a i panów jeśli tacy tu zaglądną.

sobota, 5 października 2013

Grześ idzie do żłobka

I nadszedł taki moment, że mały Grześ poszedł do żłobka. Oczywiście, formalności, dokumenty i na koniec wyprawka. I jak każdy żlobkowicz, przedszkolak czy uczeń dostał najważniejszy element wyprawki - worek na kapcie. Według wymogów, "placówek opiekuńczych" worek ma być podpisany.


Wymogi są spełnione; 1. worek jest
                                  2. worek jest podpisany.
Do worka wędrują kapcie , chusteczki do nosa i w kieszonkę mini-miś.

Domek - częśc druga

Letni czas poświeciłam na dokończenie mnóstwa porozpoczynanych prac. Same wiecie jak to jest. Coś zaczynamy, odkładamy bo coś innego do zrobienia bardziej pilnego, albo braknie w robótce nici lub jakiegoś elementu i cały impet i wena do danej pracy spowalnia, a czasem wręcz zanika. Praca leży i czeka na swój czas.
Jeśli pamiętacie to w części pierwszej domu zrobiłam tylko poduszki, a dopiero teraz dokończyłam zasłonkę.
Na podstawowej kratce naszyłam kieszenie z jeansu a na nich aplikacje. Okienko się otwiera i zwija jak roleta do plastikowych kółek


 Kieszonki
I wyhaftowany obrazek z ulubionym misiem mojego wnuczka Kubusiem Puchatkiem

Do całości wszyłam kolorowe tasiemki, aby przywiązać ściankę do drabinek łóżeczka.

 
Grześ ma teraz swój kącik.



Urodziny

Minęły kolejne moje urodziny. Jeden z moich kolegów po fachu, dżentelmeńsko zauważył, że panie mają zawsze 18 - ste urodziny. No, te trochę starsze to mają 18 -ste  + VAT. Ale nigdy więcej.

Dostałam wspaniały różany tort, córcia włożyła masę pracy i serca, masy różanej też nie żałowała;


 Tutaj już napoczęty. W środku tort  był z konfiturą z płatków różanych, a ta purpurowa różyczka, to od mojego maleńkiego wnusia.


I coś praktycznego, bardzo przydatnego - mata do przycinania tkanin do patchworków, z linią w centymetrach  i calach, z zaznaczonymi najróżniejszymi katami do ukosów. Teraz praca będzie łatwiejsza.


 I tak się złożyło różanie, w tym czasie dostałam jeszcze pudełko - z różami. Bardzo dziękuje.


wtorek, 20 sierpnia 2013

Kapelusze

Wracam pamięcią do ślubu mojego kolegi Filipa i Oli. W zaproszeniach był dopisek że mile widziane stroje stylizowane na lata 20 -dwudzieste. a więc przede wszystkim kapelusze.
Trochę popracowałam i zrobiłam dla siebie taki kapelusz;

 Kapelusz typu -budka, nisko nasuwany na czoło i przylegający do głowy.
Do tego uszyłam bluzkę z lejącej tkaniny - w kropeczki!- wiązana nisko nad kolanem. Pasowała do plisowanej spódniczki. I do tego różowe perełki. Wyszło całkiem.......
Wciąż czekam na pozwolenie opublikowania zdjęć ze ślubu, ale młodzi mają miesiąc miodowy i co innego im w głowach.

 Potem poprawiłam stary kapelusz. Przydał się w czasie upałów. I uszyłam sukienkę w kwiatki, przewiewną ale z niewielkim dekoltem i z maciupeńkimi rękawkami


Trochę drobiazgów

Skończyłam trochę tradycyjnych prac - na mały prezencik dla mojej siostry zakonnej Janiny. Osoba przezacna, wiekowa i tradycyjna, więc serwetki też bardzo tradycyjne.

szydełkowy bieżnik i cztery serwetki pod talerzyki.










 i bieżnik haftowany w różowe asterki
Zrolowane, związane wstążeczką czekają na spacer do klasztoru.

Warsztaty u stóp Wawelu

W każdą niedziele u stóp Wawelu, na przystani prowadzimy z przyjaciółką warsztaty dla dzieci i nie tylko. Czasem pracujemy razem, a czasem w pojedynkę . Tematem przewodnim są  krakowskie legendy i prace też powinny łączyć się z tematem bajki. Prace wykonywane sa w różnych technikach - od zwykłych kolorowanek do chociażby decoupage,u.
W ostatnia niedzielę legendą przewodnią były opowieści o Panu Twardowskim. Techniką decoupage,u  dzieci robiły pudełka na skarby po Panu Twardowskim i o dziwo! popularne było klejenie zakładek do książek.
Dzieci było dużo i nie miałam czasu zrobić zdjęć, ale obiecałam trzem moim pierwszym artystom zamieścić ich prace. Marcin, Kuba i Adrian z wielkim zapałem pracowali i naprawdę wykazali ogromną dozę cierpliwości i pomysłowości.






Zakładka z zaklętą królewną i w serduszka  w dwóch wersjach, a na dole pudełko jeszcze niezwiązane w ulubinych kolorach mamy - jak twierdził artysta.
Chłopcy, byliście wspaniali - Pozdrawiam.







wtorek, 30 lipca 2013

Podusia

Jeszcze jedna podusia (czy to już wygląda na poduszko-manię).
Tym razem dla mojej przyjaciółki, która boryka się z przeciwnościami losu w dalekich Niemczech. Iza lubi kolor biały, ale dodałam trochę pomarańczu, który jest takim mobilizującym i pobudzającym do działania kolorem. Niech się jej wiedzie...... tam daleko......



ŚLUB

Mój kolega Filip ( z kursu słowackiego) wystosował  odpowiednie zaproszenie do całego kursu, abyśmy  uczestniczyli, byli świadkami i razem z nim dzielili radość z połączenia węzłem małżeńskim  z jego wybranką Aleksandrą.
A jak to bywa Państwo Młodzi otrzymują stosowny dokument, potwierdzający to wydarzenie, uściski, gratulacje, kwiaty od rodziny, przyjaciół, znajomych, Pan Młody "dobre rady" od kolegów a Panna Młoda "dobre rady" od cioć i przyjaciółek.
No i oczywiście prezenty;



serwetka do śniadania,


 z koszyczkiem na pieczywo i dwoma kubeczkami na poranną kawę,


zapakowane w pudełko, wyklejone w ten sam motyw.


Ślub był niezwykły i jeśli tylko uzyskam zgodę Filipa, to pokażę Wam kilka zdjęć z tej uroczystości, a  Młodej Parze jeszcze raz z całego serca życzę wszystkiego co najlepsze.

Aniołek

Ot taki niewielki ....



Pod aniołkiem życzenia komunijne dla Luizy, córeczki naszej lektorki z kursu języka słowackiego.

W międzyczasie c.d....

Jak napisałam poprzednio po Krakowie biegały tłumy turystów. Dla przewodników krakowskich miesiąc - kwiecień, maj i czerwiec to najbardziej pracowity czas. Potem jeszcze jesienią będzie taki zwariowany okres, a pomiędzy tymi gorącymi miesiącami jest trochę wytchnienia. Pracowałam na pełnych obrotach, a to tylko z boku wydaje się takie fajne. Turysta jest na wycieczce, a przewodnik w pracy.
I jeszcze zwykłe codzienne obowiązki, i jakieś małe przyjemnosci.
Dlatego mnie nie było na blogu i dlatego dziękuje WSZYSTKIM, którzy zaglądali do mojego bloga. pomimo ,że nic się tu nie działo.
Pochwalę się , że w tym jak to nazwałam międzyczasie zaliczyłam trochę nauki,

Trochę na wyrost, bowiem pod koniec kursu miałam sporo nieobecności ale testy końcowe zaliczyłam.

niedziela, 16 czerwca 2013

Rejs

No nie taki po morzach i oceanach, ale tylko po Wiśle.
W grodzie Króla Kraka pełnia turystycznego sezonu. Turyści indywidualni i wycieczki przemierzają Kraków we wszelkich możliwych kierunkach. Najważniejszym punktem pobytu jest odwiedzenie Smoczej Jamy i smoka wawelskiego. Wtedy część turystów decyduje się na odpoczynek w czasie rejsu statkiem po Wiśle, a i Kraków widziany z tej perspektywy jest wspaniały.
Na statkach i przystaniach organizowane są najróżniejsze przedsięwzięcia.
 Dziś wzięłam udział w warsztatach o Królewnie Wandzie. Tej Królewnie co to Niemca poślubić nie chciała i do Wisły wskoczyła. Jej ciało wyłowiono aż w Mogile i lud który ją kochał usypał królewnie Kopiec Wandy.



Tę bajkę opowiadałyśmy na przystani dzieciakom, a dzieci - najczęściej dziewczynki-miały za zadanie wykleić Królewnę Wandę.

Towarzyszył nam mój Kopciuszek z rozwianym warkoczem i zadowoloną miną, kołyszący się na falach Wisły.(dzisiaj Kopciuszek udawał królewnę).


 Powstały  takie oto królewny

 a nawet jeden książę



poniedziałek, 13 maja 2013

Domek


Mój wnuczek dostał nowe łóżeczko. Łóżeczko jest wielofunkcyjne, tzn ma piętrowe miejsce do spania i dolną część do zabawy. Na razie jest za mały żeby korzystać  z górnego piętra , ale na dole urządzamy domek. A przede wszystkim niezliczona ilość poduszek, na krórych układa miśki do spania i samego siebie, albo służą do turlania....


Kolor kratki, która będzie dominującym akcentem, jest pod kolorystykę łóżeczka. Obrazki na poduszkach, wykonałam jako aplikacje z resztek płótna, tasiemek i coś tam dohaftowałam.



Główną część domku z okienkiem, kieszonkami na skarby, wykańczam w pośpiechu i za niedługo się pochwalę

Majówka

Miał być piękny, słoneczny, majowy długi weekend. Może był gdzieś indziej, ale nie w Krakowie. Niebo zaniesione deszczowymi chmurami, z których co chwilę pada deszcz. Pada, a czasem leje. Przeszły nad Wawelem pierwsze wiosenne burze.No i termometry pokazują niewysoką temperaturę. Taka pogoda nie sprzyja spacerom, raczej siedzeniu w domu. Dobra strona takiej pogody, jest taka, że trochę zaległości udaje się odrobić.
Ale zanim pogoda się popsuła, było przepięknie i udało mi się zrobić zdjęcie najpiękniejszego widoku na świecie ( krakowskie - przewodnickie przechwałki ).



Magnolie na Wzgórzu Wawelskim zakwitają dość wcześnie , ale wystarczy jeden dzień niepogody  i wszystkie kwiaty opadają.

wtorek, 7 maja 2013

techniczne kłopoty

Może któraś z Was miała podobny problem .
 Otóż nie mogę dodawać zdjęć . Nie działa  ta funkcja. Wyczyściłam ciasteczka, coś tam poukładałam, wyrzuciłam do kosza, i nic.
Może miałyście podobny problem i macie jakąś podpowiedź co z ty zrobić?

wtorek, 30 kwietnia 2013

Dziadek do orzechów





Chociaż  bajka o dziadku do orzechów - ta prawdziwa - jest bardzo długa, ja opowiem ja w wersji skróconej.





Książę zamieniony przez Króla Myszy w dziadka do orzechów dostał się Klarze jako prezent gwiazdkowy. Klara bardzo polubiła dziadka do orzechów , choć był brzydki. I gdy wszyscy usnęli, Klarze przyśniło się, że tańczy z dziadkiem do orzechów.


Kiedy taniec się skończył, dziadek do orzechów znowu był księciem.
Ale wtedy nie było czym rozłupywać twardych skorupek orzechów i wiewiórka Basia a może Klara musiała sama sobie poradzić z orzechami.








poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Mała syrenka

Coraz trudniej mi tworzyć do wyzwania bajkowego, bowiem zaczęło sie wycieczkowe szaleństwo i mam dużo pracy. A kiedy wracam do domu jestem już bardzo zmęczona.

Ale czas na bajkę, trochę inną niż opowieśc o wesołej, psotnej syrence, córce Króla Mórz.

Bardzo dawno temu, żyły dwie siostry syrenki. Pewnego razu, w swoich morskich wędrówkach dopłynęły do cieśniny, która oddzielała od oceanu nieznane morze. Był to Bałtyk. Siostrzyczki wpłynęły na wody  Bałtyku i bardzo się im tu spodobało. Jedną zachwyciły zielone wyspy w cieśninie  i kiedy znalazła wygodną skałę usiadła i została. Z czasem wyrosło w cieśninie wspaniałe miasto Kopenhaga, a syrenka dalej siedzi na skale i przypatruje się ludziom , którzy tam żyją.


Druga siostra, była bardziej ciekawska i odważna i popłynęła dalej. Kiedy dopłynęła do ujścia szerokiej rzeki, postanowiła sprawdzić jacy ludzie mieszkają nad jej brzegami. Wpłynęła do Wisły. Podziwiała łagodne wzniesienia, szerokie przestrzenie łąk i odwieczną puszczę. Tak dopłynęła do miejsca, gdzie mieszkali spokojni, pracowici ludzie. A że, ci ludzie musieli czasem walczyć o swoje miasto, to syrenka uzbroiła się w tarczę i miecz i na zawsze już została w Warszawie.




O tych syrenkach szumią nam muszle , które zbieramy  nad morzem w wakacje i przechowujemy potem bardzo długo w babcinych pudełkach.....