Witam wszystkich odwiedzających moje Zabawy z nitką, i piękne dziewczęta i nadobne panie, szacowne starsze panie, a i panów jeśli tacy tu zaglądną.

poniedziałek, 29 października 2012

Brr.... zima
 Nie tak dawno pisałyśmy o jesieni w kolorach tęczy, a tu za oknem śnieg

szaro i zimno...
Ale pod czapami śniegu niektóre drzewa mają wciąż zielone liście, więc jak przyjdzie to ocieplenie zapowiadane przez naszych przepowiadaczy od pogody, to będzie jeszcze całkiem jesiennie.

środa, 24 października 2012

Herbata z ciastkiem



Wieczorem za późno na ulubioną kawusię, więc herbatka i świeżo upieczone rogaliki.


Tutaj już grasował jakiś łakomczuszek


Ciasto na rogaliki jest bardzo proste i na dokładkę, może leżeć w lodówce do miesiąca. Im dłużej, tym jest bardziej kruche. Rogaliki nadziewa się różaną marmoladą, taką jak do pączków. Musi być twarda.

Przepis na ciasto:
kilogram maki tortowej
2 kostki margaryny- najlepiej z lodówki
1 łyżka cukru pudru
pół paczki drożdży - drożdży nie rozpuszczamy, kruszymy do mąki
To wszystko razem siekamy nożem na stolnicy, na dość drobno.
Dodajemy;
jedno jajko -całe
2-3 łyżki śmietany
I dopiero teraz zagniatamy ciasto, starając się zrobić to jak najkrócej. Można dodać więcej smietany, tak aby ciasto było plastyczne. Zawijamy w pergamin i woreczek, i wkładamy do lodówki, ale nie do zamrażalnika. Gdzieś na półkę.

Ciasto musi być w lodówce minimum 24 godziny, ale można o nim "zapomnieć" na dłużej.
Nadaje sie na spód do szarlotki, na babeczki do nadziewania bitą śmietaną i czym tam kto lubi, a my robimy rogaliki.

Ciasto do wyjęciu z lodówki jest jak plastelina i łatwo sie wałkuje. Układam kawałki marmolady i wykrawam szklanką półksieżyce. Nie trzeba brzegów sklejać.
Piecze się w temperaturze 180-200 stopni.
Po wystygnięciu posypujemy cukrem pudrem.
Życzę smacznego!






Jesień......... w żółtym kolorze

Oczywiście pełna spadających liści, pełna słońca, prześwitującego poprzez coraz bardziej nagie gałęzie drzew.
Ostanie spacery w lekko grzejącym słońcu, tak jak ten w Lasku Wolskim...




















Pośród złotych drzew.....
A kiedy przyjdą takie dni jak dzisiejszy, mgliste i szare to najlepiej
ogrzać się przy filizance herbaty z ciastkiem.

Madonna
Przeglądałam blogi i na jednym znalazłam cudną Matkę Boską malowaną haftem krzyżykowym.
To mi przypomniało, że nie tak dawno też malowałam Matkę Boską
..
Obraz jest wielkosci 70 cm na 50 cm. I od razu przyznaję się, że nie wszystko
 jest moją pracą. Chociaż trudno jest poprawiać i kończyć pracę po innej hafciarce.
Obraz wyhaftowałam na prośbę wspaniałej, dobrej i świętej Siostry Janiny.
 Wisi w kaplicy u sióstr Szarytek.

Akcja - Kupujmy nasze rękodzieło


Akcja "Kupujmy nasze rękodzieło" ma na celu przypomnieć wszystkim, żebyśmy pamiętali o rodzimych wytwórcach, wspierali nasz krajowy rynek i kupowali przedmioty od naszych polskich rękodzielników - czyli przedmioty oryginalne, wartościowe, artystyczne, wykonywane często w pojedynczych egzemplarzach.
Pamiętajmy o artystach, twórcach, którzy poświęcili wiele czasu na to, żeby poznać daną technikę, nauczyć się jej, poświęcają czas, żeby stworzyć coś niepowtarzalnego, nietuzinkowego, pięknego i DOKŁADNIE WYKONANEGO, nie okupionego pracą małych rączek...
Basta chińszczyźnie - kupujmy nasze rękodzieło!
Chcemy Was zarazić tą akcja, prosić, żeby ten, kto chce, kto się z tym zgadza, podał dalej. Możecie, a wręcz prosimy Was o kopiowanie tego obrazka i tekstu powyżej i wklejania na swoich blogach.
Mówcie o tej akcji swoim znajomym, zmieńmy mentalność Polaków.
Nie jest to pierwsza taka akcja, ale warto takie myślenie promować, prawda?
Prawda? ja się podpisuję. Źródło akcji http://dommokoszy.blogspot.com
Też sie podpisuję.

piątek, 19 października 2012

U R O D Z I N Y


Mój wspaniały Frendzel został ojcem.
Świnki morskie mają to do siebie ,że są bardzo towarzyskie. Kupiliśmy Frendzlowi koleżankę. Malutką świneczkę. Długo nie miała imienia, aż nazwaliśmy ja Kózką. Bo świnka skakała, z klatki do klatki, Frendzlowi po głowie.....
I z tego skakania mamy przychówek...
28 września Kózka urodziła 4małe ,ale niestety jedno było martwe.
Dzień po narodzinach świneczki wyglądały tak- bardzo nieporadne, jakieś przecinkowate i takie sobie....

 Szybko nabierały ciała przy starannej opiece mamy.

 Najbezpieczniej jest pod mamy brzuszkiem.












Maluchy same już jedzą sałatę.....




S


A Frendzel ze swojego koszyka  przygląda się maluchom.

Mój Anioł Stróż jak widać lekko się zdrzemnął
i
Kobieta upadła lub upadła kobieta.

 dwa słowa , a w innym porządku znaczą coś zupełnie innego.
Czyli , krótko mówiąc - miałam spotkanie bliskiego stopnia z ziemią.
Nic wiele mi się nie stało, mam całe ręce i nogi, tylko paskudnie skaleczyłam oko i twarz.
Wstałam i jakby nic dokończyłam oprowadzanie wycieczki po Skałce i Wawelu.

 Na drugi dzień moja grupa - maturalna klasa Technikum Samochodowego stwierdziła;
a) jakby do siniaków w jednym oku domalować makijaż na drugim to byłby Michael Jackson,
b) wygladam jak miś panda,
c) jakbym spuchła z drugiej stony ust -to byłaby Angelina Jolie.
Wszystkie pomysły były sympatyczne i na prawdę nie można było się na chłopaków gniewać. To była wesoła wycieczka.