Witam wszystkich odwiedzających moje Zabawy z nitką, i piękne dziewczęta i nadobne panie, szacowne starsze panie, a i panów jeśli tacy tu zaglądną.

piątek, 31 sierpnia 2012

 

 Mój pierwszy spacer z Grzesiem.

Dzień był słoneczny w miarę i ciepły. Pięknie ubrany Grześ został zapakowany do wózka. Babcia wcisnęła się w dzinsy( po zimie nawet nie były takie ciasne) i swój ulubiony czerwony sweter. Pozabierałam mnóstwo potrzebnych rzeczy i ruszyliśmy. A tu....... schody.
 Dosłownie . Schodki w górę i w dół , a potem jeszcze w dół. Schody pokonuję z pomocą córki. Na razie nie myślę o innych przeszkodach.
Wyjezdżamy na ulicę, mijamy skrzyżowanie, tory tramwajowe i wtaczam się z wózkiem w spokojną uliczkę. 
Hostel, hotel , ekskluzywny butik, coś tam jeszcze i ekskluzywny komis. Dzień przyjęć. Na całej szerokości chodnika stoją eleganckie Panie, obładowane ciuchami.
 Stoją.... 
Ja też.... Nie moge zjechać na uliczkę bo krawężnik jest wysoki i jakieś auta przy krawężniku.
 Stoję....
 niesmiało mówię przepraszam.
Stoję.....
............
Warczę głośno przepraszam.
Panie odsuwają się pod murek i mogę przejechać. Kiedy mijam ostatnią , za plecami słyszę teatralny szept 
b e z z z c z e l n a.....

Wzruszam ramionami i jadę dalej. Celem wyprawy jest Muzeum Narodowe, a więc mijam Wawel , Plantami spacerujemy do Ul.Piłsudskiego i już Błonia i gmach Muzeum.
Schody......
Pokonuję je z pomocą silnych, męskich ramion niemieckich turystów.(oczywiście wózek z Grzesiem, ja mogłabym tylko pomarzyć).
Załatwiam szybko swoje sprawy, Pani Kustosz i i nne Panie zaglądają do wózka, wymieniając uwagi i sypiąc zachwytami. 
Pokonuję schody z pomocą strażnika i bocznymi uliczkami i bulwarami nad Wisłą wracam do domu.
Spacer zajął mi około 2 godzin czasu i przez ten cały czas GRZEŚ SPAŁ.

2 komentarze:

  1. gratulacje dla Babci, która już sama jeździ z Grzesiem :)
    teatralne "bezczelna" musiało byc komiczne...ale takie dziwne społeczeństwo teraz mamy...
    a przeprawę ze schodami znamy!! i wysokimi krawężnikami...nie mam jak wydostac się z "okolic domu" do tramwaju na Rynek, ponieważ przejście przez Zakopiankę niemożliwe, jedynie podziemne a tam schody-w dół i w górę...i co? i trzeba rezygnowac z dalszych wypraw i poznawac zakamarki łagiewnickich uliczek
    Pozdrawiam i dziękujemy razem z Zosią za prześliczny śliniaczek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to wygląda na ekstremalną wyprawę, ale się pośmiałam, jeszcze trochę pamiętam takie wyprawy :) Pozdrawiam
    Lidzia usuń weryfikację obrazkową do komentarzy - proszę

    OdpowiedzUsuń