Ale czas na bajkę, trochę inną niż opowieśc o wesołej, psotnej syrence, córce Króla Mórz.
Bardzo dawno temu, żyły dwie siostry syrenki. Pewnego razu, w swoich morskich wędrówkach dopłynęły do cieśniny, która oddzielała od oceanu nieznane morze. Był to Bałtyk. Siostrzyczki wpłynęły na wody Bałtyku i bardzo się im tu spodobało. Jedną zachwyciły zielone wyspy w cieśninie i kiedy znalazła wygodną skałę usiadła i została. Z czasem wyrosło w cieśninie wspaniałe miasto Kopenhaga, a syrenka dalej siedzi na skale i przypatruje się ludziom , którzy tam żyją.
Druga siostra, była bardziej ciekawska i odważna i popłynęła dalej. Kiedy dopłynęła do ujścia szerokiej rzeki, postanowiła sprawdzić jacy ludzie mieszkają nad jej brzegami. Wpłynęła do Wisły. Podziwiała łagodne wzniesienia, szerokie przestrzenie łąk i odwieczną puszczę. Tak dopłynęła do miejsca, gdzie mieszkali spokojni, pracowici ludzie. A że, ci ludzie musieli czasem walczyć o swoje miasto, to syrenka uzbroiła się w tarczę i miecz i na zawsze już została w Warszawie.
O tych syrenkach szumią nam muszle , które zbieramy nad morzem w wakacje i przechowujemy potem bardzo długo w babcinych pudełkach.....
super interpretacja:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa bajeczka.
OdpowiedzUsuńcudne zdjecia pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńTę interpretację postaci i opowieści o syrence opowiadają przewodnicy zarówno w Warszawie jak i w Kopenhadze ( tutaj wychodzi moje zawodowe skrzywienie ) ale musicie przyznać, że baśń jest ciekawa.
OdpowiedzUsuń